sobota, 31 stycznia 2015

Soap&Glory

Nie wiem czy bardziej dziwna, czy śmieszna nazwa dla marki kosmetyków. Jednak słysząc pozytywne komentarze ze strony użytkowniczek postanowiłam przetestować kilka produktów Soap & Glory. Kupiłam je dosłownie w ostatniej chwili przed moim wylotem z Londynu. Wpadłam do bezcłowego i nie mając czasu na dokładne oględziny kosmetyków Soap & Glory, złapałam to, co leżało przy kasie. Był to zestaw podróżny: masło do ciała, krem do rąk i antybakteryjny żel do rąk. Wszystkie po 50ml. Trafiłam na przyjemną promocję 3 za 2, co wzmogło moje zadowolenie z zakupów;)





Producent zadbał o niebanalną szatę dla swoich kosmetyków. Wszystkie opakowania kuszą stylem retro. Róż, pin-up i te sprawy:) Moje 50-cio ml nie prezentują się tak okazale, za to pełnowymiarowe są bardziej bogate graficznie:)

Jeżeli chodzi o masło to po otwarciu trochę się zdziwiłam, gdyż było dość lekkie i rzadkie jak na masło. Niestety nie miało sreberka ochronnego i sporo kosmetyku było na nakrętce. Pora na wrażenia po użyciu:) Faktycznie formuła jest delikatna i lekka, łatwo się rozsmarowuje i dość szybko wchłania. Pomimo tego masło jest odżywcze i treściwe. Skóra jest fajnie nawilżona. Z ciekawszych składników znajdziemy w nim: masło shea, olej kokosowy, masło kakaowe, olej z róży.








Krem do rąk również dobrze się sprawdza, wygładza skórę, zostawiając ją przyjemną w dotyku. Nie wiem jednak jak sprawdza się w ekstremalnych warunkach. Gdyż zimy we Flensburgu nie są zbyt mroźne. Tak więc moje dłonie za bardzo nie doświadczyły niskich temperatur i zimnych wiatrów. Natomiast bardzo mi się spodobał "dozownik" - otwór, przez który wydostaje się krem jest bardzo mały, więc nie musimy się obawiać, że wyciśniemy go za dużo.





Nadszedł czas na wisienkę na torcie. Największym plusem tych kosmetyków jest dla mnie ich zapach. Długo utrzymujący się zapach ładnych perfum. Głównie dla tego zapachu kupię jeszcze jakiś kremik:)


piątek, 30 stycznia 2015

Makijaż wieczorowy

W końcu zmobilizowałam się do napisania pierwszego posta. Trwało to długo, ale się udało ;)
Na pierwszy ogień idzie makijaż wieczorowy. Chociaż tak sobie myślę, że wbrew konwenansom, modom i schematom, mogę swobodnie nosić go w ciągu dnia. Nieważne czy pasuje czy nie. Jeśli w czymś dobrze się czuję, to się nie przejmuję :D
















Twarz:
baza silikonowa Soraya
korektor Loreal True Match Ivory
podkład Revlon Colorstay 150 Buff
puder mineralny Bell 033
bronzer Essence 01 sunkissed beauty

Oczy:
baza pod cienie NYX
cień do brwi Inglot
cień brązowy perłowy Revlon satin 015
cień perłowy biało-złoty Rimmel Traffic Stopping Shadow 001
pigment złoty Kobo
czarna kredka Bourjois
eyeliner Wibo
tusz Maybelline Colossal
rzęsy w kępkach Inglot

Usta:
pomadka Essence 04 On the catwalk